Tak się zdarzyło, że mój synek oglądał ostatnio jakąś bajeczkę o pociągach. Całość trwała kilka minut i była po angielsku, co nieco mogło mu utrudniać zrozumienie, ale i tak był zachwycony. Ja zaś, przysłuchując się jednym uchem, w pewnym momencie uznałam, że dawno nie widziałam tak prostej i tak pięknej zarazem lekcji o pisaniu.
Zaczęło się od tego, że mały pociąg wyjął z drukarki napisaną przez siebie pierwszą w życiu książkę, opowiadającą o wielkim bohaterze. Pojechał pochwalić się rodzicom, lecz oboje byli zajęci. Znalazł zatem starszą siostrę, która zajmowała się właśnie malowaniem jakiegoś obrazu. Ta spojrzała na wciąż jeszcze pełnego entuzjazmu brata i powiedziała tak:
– Prawdziwi pisarze mają brody. Prawdziwi pisarze są starzy, bo musieli się najpierw nauczyć pisania. Ty nie jesteś prawdziwym pisarzem.
Mały pociąg zmarkotniał i oddalił się powoli. Stracił całą radość, którą wcześniej promieniał. W takim nastroju wjechał na podwórko, gdzie spotkał dwie koleżanki. Od razu zapytały go, co za plik kartek ma w torbie, a gdy się dowiedziały, że to jego pierwsza książka, poprosiły, by im poczytał.
– Ja nie jestem prawdziwym pisarzem – powiedział im, lecz w odpowiedzi usłyszał, że to nieważne, bo one i tak chcą posłuchać. Więc zaczął im czytać, a także odgrywać to, co dzieje się w treści.
Jak można się domyślić, koleżanki były zachwycone opowieścią. Mały pociąg obiecał im napisanie ciągu dalszego, więc następnego dnia przyjechały do niego sprawdzić, czy kolejna książka jest gotowa. Ich szczera niecierpliwość zdumiała rodziców młodego autora, którzy też postanowili posłuchać jego wymyślonej historii. Starsza siostra zjawiła się niemal w ostatniej chwili, zaciekawiona tym małym zgromadzeniem oraz samym odczytem – i już nie powiedziała ani słowa o tym, kto jest prawdziwym pisarzem, a kto nie.
Czy masz brodę?
No dobrze, z brodą może być ciężej (choć na przykład George R. R. Martin zdecydowanie postawił na ten atrybut prawdziwego pisarza… ale dla kobiet byłoby to ogromne wyzwanie). Zastanów się jednak, ile masz lat. No przecież nie czujesz się staro, więc chyba nie spełniasz kryterium bycia prawdziwą pisarką czy prawdziwym pisarzem. Musisz się jeszcze długo uczyć. Zdobywać doświadczenie w operowaniu słowami. I może kiedyś…
Stop.
W poprzednim wpisie wspominałam, że aby nauczyć się pisać, trzeba to po prostu robić. Nadal podtrzymuję swoje słowa. Zastanówmy się jednak, co oznacza wspomniane chwilę temu „kiedyś”. Czy prawdziwe pisarstwo rozpoczyna się po 50 roku życia? A może po minimum 20 latach zdobywania doświadczenia? Niektóre osoby mogą się zastanawiać, czy wliczać w to tworzenie pamiętnika, inne wspomną pisane w szkole fanfiki. Ktoś się zawaha, bo przecież nic jeszcze nie wydał, tylko chowa swoje teksty w szufladzie, tej prawdziwej lub wirtualnej. Wątpliwości, dylematy, rozważania…
To nie ma większego sensu.
Zdradzę Ci coś. Nieważne, czy jesteś osobą młodą, czy już dojrzałą. Ani czy piszesz od lat, czy może dopiero zaczynasz. Prawdziwość pisania nie zależy od stażu. Prawdziwość pisania nie jest tożsama z jakością. Prawdziwość pisania wiąże się z Tobą. Z tym, co siedzi w Twojej głowie i sercu. Nie pozwalaj sobie wmówić, że jesteś jeszcze początkującą osobą, więc czeka Cię długa droga, zanim będziesz mieć prawo mówić o sobie: pisarka (bądź pisarz). Owszem, szykuj się na sporo pracy, lecz związanej z czymś innym, a wszelkie uwagi o wymaganym stażu wysłuchaj, ale nie bierz ich zbytnio do siebie.
Tylko proszę, nie zapominaj, że jakość pisania też jest istotna. Pracujesz nad nią z każdym kolejnym zdaniem. Ale to już naprawdę oddzielna kwestia.
Kiedy piszesz naprawdę?
Jesteś prawdziwą pisarką lub prawdziwym pisarzem, ponieważ tak decydujesz w sekundzie, w której siadasz do tworzenia. Niedługo wyjaśnię, skąd u mnie taka a nie inna opinia, tymczasem jednak chcę zaprosić Cię do dyskusji w komentarzach. Porozmawiajmy o tym, co może świadczyć o prawdziwości pisania.
Jestem szalenie ciekawa tego, co myślisz i dlaczego. Może stykasz się czasem z wypowiedziami na ten temat? Podziel się nimi poniżej, proszę. Bardzo chętnie poznam inne opinie. To jak, czytamy się? 😉
Lady V.