Menu Zamknij

Marzec miesiącem marzeń

Skąd przyszedł ten pomysł, naprawdę trudno jest mi powiedzieć. Czasem tak już chyba jest, że pojawia się w głowie jakaś szalona myśl, która z początku jeszcze niewinnie, potem zaś coraz mocniej tłucze się i domaga poświęcenia jej uwagi. Wytrzymałam kilkanaście dni, zanim podjęłam ostateczną decyzję, po której owa myśl najchętniej by skakała z radości, gdyby tylko miała nogi. Zaczynam nową akcję.

Jeszcze nigdy nie robiłam czegoś takiego, przynajmniej nie na taką skalę. Do tej pory zorganizowałam dwa wyzwania, które trwały ledwie kilka dni każde, więc znacznie łatwiej było zmusić się do jakiejś regularności. Teraz jednak będzie inaczej. Jest pierwszy dzień marca i kwiecień wydaje mi się jakimś odległym majakiem. Zanim do niego dotrę czeka mnie mnóstwo przeszkód oraz zadań do wykonania zebranych pod hasłem „Marzec miesiącem marzeń”, a ja zamierzam robić wszystko, by jednak po wielu dniach poczuć smak zwycięstwa, przede wszystkim nad sobą samą.

A zapowiada się naprawdę… obficie. Oczywiście jak to ja, musiałam przesadzić z ilością planów, co to nie chcę zrobić w ramach całej akcji. Pierwotnie były codzienne wpisy na blogu, Instagramie oraz Facebooku, do tego jeszcze IG stories w formie wykonanych wcześniej w Canvie planszy, a w ogóle to dawno nie ruszałam tematu newslettera, więc może… Dopiero w pewnym momencie powiedziałam sobie: stop. Mam niewiele czasu, za to plany rozbuchane, jakbym całe dnie poświęcała tylko im. Postanowiłam więc nieco przyciąć pierwotny pomysł, co szło mi zaskakująco wręcz trudno. Wreszcie jednak spisałam sobie główne założenia akcji. Poczytaj i jeśli chcesz, przyłącz się. Informacje na ten temat są na końcu wpisu.

Jak będę blogować w marcu?

To jest chyba najambitniejszy cel, jaki sobie postawiłam. Otóż przez cały miesiąc będę codziennie publikować coś na blogu. Od razu uprzedzam, że nie wszystko będzie się wiązać akurat z marcem czy marzeniami, choć zamierzam tego bardzo pilnować. Po prostu poważnie obawiam się, czy potrafię pisać aż tyle każdego dnia wciąż na ten sam temat, nawet jeśli jest on szeroki jak rzeka. Do tego artykuły wiedzowe wymagają większego researchu, a to też zajmuje czas. Ostatecznie postanowiłam mieszać teksty pełne informacji z takimi, które pozornie mówią o niczym, dzięki czemu mam nadzieję zachować profesjonalizm, tylko trochę o uczłowieczyć. 

Na IG szaleństwo kontrolowane, w innych miejscach bez szczególnych planów

Na Instagramie nie dałabym rady bez wcześniejszego porządnego przygotowania wrzucać codziennie postów, zatem musiałam szybko ograniczyć ten punkt. Ostatecznie zaplanowałam wstępnie trzynaście publikacji oraz regularne relacje, najlepiej codzienne. Pojęcia nie mam, na ile zrobię to wszystko, ponieważ w tym miesiącu sporo się u mnie dzieje od zawsze, do tego pogoda zwykle mnie skutecznie wyłącza na wiele godzin, gdy tylko zmienia się ciśnienie. No ale przecież nie po to podejmuję tę szaloną inicjatywę, by już na wstępie marudzić i się poddawać 😉 

Postanowiłam jednak nie planować sobie działania na Facebooku, bo obawiałam się (prawdopodobnie słusznie), że nie znajdę dostatecznie dużo czasu, by w każdym miejscu być w wystarczającym stopniu. Podobnie moją cichą nadzieją jest newsletter, który będę niedługo układać sobie od nowa, tymczasem jednak wolę go pozostawić w sferze zatytułowanej „Niedaleka przyszłość” niż stresować się, jeśli nie napiszę go w ustalonym terminie. Dlatego właśnie FB i listy na skrzynki mailowe poczekają. Być może czas się cudownie rozmnoży (jedno z marzeń, jednak tych z gatunku niemożliwych do realizacji, przynajmniej chwilowo), a wtedy będę w stanie dołożyć sobie coś do planów, tymczasem jednak staram się zachować resztki zdrowego rozsądku i trzeźwego spojrzenia na swoją codzienność.

Jak wziąć udział w akcji?

Tu sprawa jest prosta. Wystarczy śledzić moje konto na IG, gdzie będę umieszczała kolejne posty i zachęcała do spełniania marzeń. Oczywiście codziennie będą też wpisy na blogu, tylko jak już wspomniałam, nie zawsze będą one faktycznie związane z tym tematem, a przynajmniej nie zamierzam się na to upierać. Raczej ujęłabym to tak: jednym z moich marzeń jest rozruszanie bloga i aby to zrobić, zamierzam wyrobić w sobie nawyk częstszej aktualizacji, a przy okazji zebrać trochę postów, by nie świeciło tu pustkami. No i wyrobić lepszy styl w swoich wpisach.

Wracając zaś do akcji, użyłam hasztagu #marzecmiesiącemmarzeń, będę także namawiać do publikowania swoich postów o marzeniach, komentować je oraz zachęcać wszystkich do wzajemnego wspierania. Niby nic, ktoś mógłby powiedzieć, ale na IG społeczność jest naprawdę wspaniała, a takie akcje potrafią dodawać skrzydeł każdemu. Liczę na to, że będzie to pozytywny zastrzyk energii dla wszystkich moich obserwatorów. Przede wszystkim jednak zamierzam na głos powtarzać, jak ważne są marzenia i że naprawdę warto je mieć oraz je realizować.

Posty blogowe wymagają jakiegoś mocnego zakończenia, ja jednak jestem obecnie tak podekscytowana pomysłem, że po prostu pomykam chyżo, by go realizować. Do przeczytania!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *